Hejka, z tej strony Nela. Od razu chciałabym przeprosić za ilość postów publikowanych ostatnio na blogu, ale nie mam bardzo dużo czasu. Dzisiaj taki szybciutki post a'propos naszej kochanej pogody. Zapraszam do czytania
Zacznijmy od tego, że prawdą jest, że jeszcze trwa kalendarzowa zima, aż do środy 21.03. Aczkolwiek pogoda jest na prawdę kapryśna. Nie jestem w stanie powiedzieć czy w całej Polsce tak jest, ale w Łodzi właśnie pada śnieg.
Moglibyśmy pomyśleć, że będzie już ciepło, że już nic nas nie zaskoczy, ponieważ w poprzedni weekend było dość ciepło i na prawdę pogoda była świetna.
Dzisiaj budzę się rano i jeszcze nawet było okay. Trochę zimno, ale no da się przeżyć. Za to po kilku godzinach zaczął padać śnieg. Ja na prawdę rozumiem, pogoda jest zmienna, ale no ludzie.
Też wiem, że niestety nie jesteśmy w stanie zapanować nad pogodą i ustalić kiedy ma być śnieg, a kiedy ma być na tyle ciepło, żeby można by było chodzić w cienkich ubraniach. Aczkolwiek jak dobrze wiemy przez ostatnie kilka lat nawet nie ma takiej prawdziwej zimy.
Mam koleżankę, która uwielbia śnieg. Po feriach jak wróciła z gór powiedziała "Może i kochałam śnieg, ale w górach to jest prawdziwy śnieg. To co teraz się dzieję to jakiś słaby żart, więc no". Taki mamy właśnie przykład, że tak na prawdę prawdziwy śnieg zobaczymy tylko w górach.
Żeby nie zakończyć tego posta takim dość ponurym akcentem chciałam tylko powiedzieć, że czekam na wiosnę, ponieważ 28.03 jadę na wycieczkę i mam nadzieję, że pogoda będzie bajeczna.
Do następnego! Mam nadzieję, że dość szybko się usłyszymy. Buźka!
Świat Nelki®
Hejka, mam na imię Kornelia, chociaż bardzo lubię, jeżeli mówi się do mnie Nela. Na blogu publikuję posty dotyczące wielu rzeczy. Proszę o niekopiowanie zdjęć i innych materiałów bez mojej zgody. Buźka :* <3
Translate
piątek, 16 marca 2018
niedziela, 4 marca 2018
"Nieudany" festiwal
Hejka, z tej strony Nela. W dzisiejszym poście opowiem wam krótką historię (?), która zdarzyła się w sobotę.
Miałam iść z moją przyjaciółką na Wege Festiwal w Łodzi. Pojechałyśmy pod wyznaczony adres i nie znalazłyśmy niczego ciekawego. Poszłyśmy z powrotem na tramwaj, aby pojechać do sukcesji.
W sukcesji bawiłyśmy się świetnie. Wypiłyśmy cieplutką kawę, poszłyśmy na shopping i zjadłyśmy "obiad".
Nie żałuje, że zdecydowałyśmy się pojechać jednak do sukcesji zamiast na festiwal. Bawiłyśmy się na prawdę świetnie.
Tutaj macie kilka zdjęć z dzisiejszego dnia:


Jestem bardzo zadowolona z tego co się działo i wiem, że się powtarzam, ale to był na prawdę wspaniały dzień, pełen wrażeń.
I pomyśleć, że gdybyśmy poszły na ten festiwal wszystko potoczyłoby się inaczej.
Przepraszam, bo mam świadomość, że ten post jest dość krótki w porównaniu do poprzednich, aczkolwiek nie zawsze na blogu będą się pojawiały bardzo długie wpisy. Temat, który dzisiaj poruszyłam jest na razie wyczerpany i nie wiem, czy cokolwiek można tu jeszcze dodać.
Życzę wam miłego tygodnia i do usłyszenia niebawem! Buźka!
Miałam iść z moją przyjaciółką na Wege Festiwal w Łodzi. Pojechałyśmy pod wyznaczony adres i nie znalazłyśmy niczego ciekawego. Poszłyśmy z powrotem na tramwaj, aby pojechać do sukcesji.
W sukcesji bawiłyśmy się świetnie. Wypiłyśmy cieplutką kawę, poszłyśmy na shopping i zjadłyśmy "obiad".
Nie żałuje, że zdecydowałyśmy się pojechać jednak do sukcesji zamiast na festiwal. Bawiłyśmy się na prawdę świetnie.
Tutaj macie kilka zdjęć z dzisiejszego dnia:


Jestem bardzo zadowolona z tego co się działo i wiem, że się powtarzam, ale to był na prawdę wspaniały dzień, pełen wrażeń.
I pomyśleć, że gdybyśmy poszły na ten festiwal wszystko potoczyłoby się inaczej.
Przepraszam, bo mam świadomość, że ten post jest dość krótki w porównaniu do poprzednich, aczkolwiek nie zawsze na blogu będą się pojawiały bardzo długie wpisy. Temat, który dzisiaj poruszyłam jest na razie wyczerpany i nie wiem, czy cokolwiek można tu jeszcze dodać.
Życzę wam miłego tygodnia i do usłyszenia niebawem! Buźka!
piątek, 2 marca 2018
"Popołudniowa" Szkoła Muzyczna
Hejka, z tej strony Nela. Chciałabym poruszyć temat a'propos szkoły muzycznej. Ten temat jest mi dość bliski, ponieważ sama uczęszczałam do takiej szkoły sześć lat. W moim mieście jest podział na szkoły "popołudniowe" i "ogólnokształcące. Nie jestem w stanie opisać każdej szkoły z danej "grupy", ale w dzisiejszym poście chciałabym się skupić na szkole tzw. "popołudniowej". Zachęcam do dalszego czytania.
Szkoła "popołudniowa" to bardzo dobre rozwiązanie dla osób, które już chodzą do "normalnej" szkoły. Ja szłam równolegle, czyli w szkole podstawowej byłam np. w pierwszej klasie i w szkole muzycznej byłam w pierwszej klasie. Aczkolwiek znam osoby, które nie szły tym trybem. W mojej klasie była dziewczynka, która jak byliśmy w pierwszej klasie była w ostatniej grupie przedszkola, ale też była dziewczyna rok starsza od nas wszystkich. Znam też dziewczynę, która zaczęła szkołę w wieku piętnastu lat, a skończyła ją mając lat dziewiętnaście.
Pewnie jesteście zdziwieni, czemu była w tej szkole cztery lata. Sprawa prezentuje się następująco. Idąc do szkoły pierwszego stopnia, jeżeli ma się 6-9/10 lat jest się w cyklu dziecięcym. Uczęszcza się wtedy do szkoły sześć lat. Przez pierwsze trzy lata ma się przedmioty takie jak kształcenie słuchu, rytmika i instrument główny. Następne trzy lata 'lista' przedmiotów ulega delikatniej zmianie, ponieważ ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny, orkiestrę/chór (w zależności od instrumentu głównego, na którym się gra) i fortepian dodatkowy (od piątej klasy).
Pewnie jesteście zadowoleni (?) nazwą "fortepian dodatkowy", bo na logikę, nie trzeba na niego chodzić. Po części to prawda, ponieważ grając na fortepianie od pierwszej klasy nie ma się tego przedmiotu. Natomiast wszyscy inni mają obowiązek uczęszczać na ten przedmiot, więc jest to "fortepian dodatkowy" ale dla wszystkich :)
Sprawa wygląda nieco inaczej kiedy przyjdzie się do szkoły w wieku 11-15/16 lat. Idzie się wtedy cyklem młodzieżowym, więc do szkoły uczęszcza się tylko cztery lata. Lista przedmiotów też wygląda inaczej. W pierwszym roku ma się tylko kształcenie słuchu i instrument główny. W drugiej klasie już jest więcej tych przedmiotów, bo ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny i orkiestrę/chór. W trzeciej klasie dochodzi ten wspaniały przedmiot o nazwie fortepian dodatkowy i te wszystkie przedmioty ma się już do zakończenia edukacji w szkole.
Ta szkoła ma wiele plusów, lecz jednym minusem jest to, że zajęcia są po południu oraz bardzo często w soboty. Ja miałam wielkie szczęście i przez prawie całą edukacje jeździłam do szkoły trzy razy w tygodniu. Podajże w trzeciej klasie jeździłam na zajęcia cztery razy w tygodniu, ale to i tak było mało w porównaniu do moich kolegów i koleżanek z klasy, którzy mieli zajęcia np. pięć razy w tygodniu.
Niestety zajęcia najczęściej zaczynają się w granicach godziny piętnastej, a potrafią się kończyć po dziewiętnastej. W soboty natomiast uczniowi takiej szkoły nie zawsze jest dane się wyspać, bo zajęcia mogą zaczynać się nawet o ósmej rano, a czasami kończyć się mogą około godziny czternastej.
Oczywiście jest podział na klasy w takiej szkole. Najczęściej przypada jedna klasa na "rocznik", ale sama byłam kiedyś w sytuacji, że pani podzieliła naszą klasę na IIIa i IIIb, ponieważ doszła do wniosku, że tak będzie nam łatwiej, z racji mniejszej liczebności klasy. W tym wypadku przez rok byliśmy podzieleni, ale idąc już do czwartej klasy znowu byliśmy jedną klasą i tak zostało, aż do momentu, kiedy tę szkołę skończyliśmy.
Całą klasą ma się tylko kształcenie słuchu i rytmikę/audycje muzyczne. Instrument główny i w późniejszych latach fortepian dodatkowy są lekcjami indywidualnymi. Orkiestra/chór jest dzielona ze względu, na instrumenty. W mojej szkole była orkiestra smyczkowa (w której grałam), orkiestra dęta oraz chór.
Osoby grające na instrumentach smyczkowych (skrzypce, altówka, wiolonczela, kontrabas) miały obowiązek uczęszczania na orkiestrę smyczkową. Analogicznie, osoby grające na instrumentach dętych (flet, klarnet, waltornia, trąbka, puzon, saksofon, obój, fagot) musiały chodzić na orkiestrę dętą. Reszta (fortepianiści, gitarzyści, akordeoniści) musiała chodzić na chór.
Oczywiście, była możliwość, aby osoby grające w którejś orkiestrze śpiewały w chórze. Istniały dwa wyjścia. 1. Napisanie podania do dyrektora szkoły, prosząc o zmianę orkiestry na chór 2. Chodzenie na chór i orkiestrę w tym samym czasie (prawdopodobnie też trzeba było pisać w tym wypadku podanie).
To chyba tyle z takich 'podstawowych' informacji o "popołudniowej" szkole muzycznej. Jeżeli ktoś po tym poście jest zainteresowany nauką w takiej szkole to wystarczy poszukać szkoły w swoim mieście, która oferuje naukę gry na instrumentach. Jeżeli ktoś jest z Łodzi to bardzo polecam Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia imienia Aleksandra Tansmana. Ma ona oddziały na Teofilowie (najlepsza szkoła :D), Widzewie, Retkinii oraz Dąbrowie.
Także to tyle na dzisiaj. Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieję, że ten post zachęcił kogoś do zastanowienia się nad decyzją podjęcia nauki w szkole muzycznej. Buźka!
Szkoła "popołudniowa" to bardzo dobre rozwiązanie dla osób, które już chodzą do "normalnej" szkoły. Ja szłam równolegle, czyli w szkole podstawowej byłam np. w pierwszej klasie i w szkole muzycznej byłam w pierwszej klasie. Aczkolwiek znam osoby, które nie szły tym trybem. W mojej klasie była dziewczynka, która jak byliśmy w pierwszej klasie była w ostatniej grupie przedszkola, ale też była dziewczyna rok starsza od nas wszystkich. Znam też dziewczynę, która zaczęła szkołę w wieku piętnastu lat, a skończyła ją mając lat dziewiętnaście.
Pewnie jesteście zdziwieni, czemu była w tej szkole cztery lata. Sprawa prezentuje się następująco. Idąc do szkoły pierwszego stopnia, jeżeli ma się 6-9/10 lat jest się w cyklu dziecięcym. Uczęszcza się wtedy do szkoły sześć lat. Przez pierwsze trzy lata ma się przedmioty takie jak kształcenie słuchu, rytmika i instrument główny. Następne trzy lata 'lista' przedmiotów ulega delikatniej zmianie, ponieważ ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny, orkiestrę/chór (w zależności od instrumentu głównego, na którym się gra) i fortepian dodatkowy (od piątej klasy).
Pewnie jesteście zadowoleni (?) nazwą "fortepian dodatkowy", bo na logikę, nie trzeba na niego chodzić. Po części to prawda, ponieważ grając na fortepianie od pierwszej klasy nie ma się tego przedmiotu. Natomiast wszyscy inni mają obowiązek uczęszczać na ten przedmiot, więc jest to "fortepian dodatkowy" ale dla wszystkich :)
Sprawa wygląda nieco inaczej kiedy przyjdzie się do szkoły w wieku 11-15/16 lat. Idzie się wtedy cyklem młodzieżowym, więc do szkoły uczęszcza się tylko cztery lata. Lista przedmiotów też wygląda inaczej. W pierwszym roku ma się tylko kształcenie słuchu i instrument główny. W drugiej klasie już jest więcej tych przedmiotów, bo ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny i orkiestrę/chór. W trzeciej klasie dochodzi ten wspaniały przedmiot o nazwie fortepian dodatkowy i te wszystkie przedmioty ma się już do zakończenia edukacji w szkole.
Ta szkoła ma wiele plusów, lecz jednym minusem jest to, że zajęcia są po południu oraz bardzo często w soboty. Ja miałam wielkie szczęście i przez prawie całą edukacje jeździłam do szkoły trzy razy w tygodniu. Podajże w trzeciej klasie jeździłam na zajęcia cztery razy w tygodniu, ale to i tak było mało w porównaniu do moich kolegów i koleżanek z klasy, którzy mieli zajęcia np. pięć razy w tygodniu.
Niestety zajęcia najczęściej zaczynają się w granicach godziny piętnastej, a potrafią się kończyć po dziewiętnastej. W soboty natomiast uczniowi takiej szkoły nie zawsze jest dane się wyspać, bo zajęcia mogą zaczynać się nawet o ósmej rano, a czasami kończyć się mogą około godziny czternastej.
Oczywiście jest podział na klasy w takiej szkole. Najczęściej przypada jedna klasa na "rocznik", ale sama byłam kiedyś w sytuacji, że pani podzieliła naszą klasę na IIIa i IIIb, ponieważ doszła do wniosku, że tak będzie nam łatwiej, z racji mniejszej liczebności klasy. W tym wypadku przez rok byliśmy podzieleni, ale idąc już do czwartej klasy znowu byliśmy jedną klasą i tak zostało, aż do momentu, kiedy tę szkołę skończyliśmy.
Całą klasą ma się tylko kształcenie słuchu i rytmikę/audycje muzyczne. Instrument główny i w późniejszych latach fortepian dodatkowy są lekcjami indywidualnymi. Orkiestra/chór jest dzielona ze względu, na instrumenty. W mojej szkole była orkiestra smyczkowa (w której grałam), orkiestra dęta oraz chór.
Osoby grające na instrumentach smyczkowych (skrzypce, altówka, wiolonczela, kontrabas) miały obowiązek uczęszczania na orkiestrę smyczkową. Analogicznie, osoby grające na instrumentach dętych (flet, klarnet, waltornia, trąbka, puzon, saksofon, obój, fagot) musiały chodzić na orkiestrę dętą. Reszta (fortepianiści, gitarzyści, akordeoniści) musiała chodzić na chór.
Oczywiście, była możliwość, aby osoby grające w którejś orkiestrze śpiewały w chórze. Istniały dwa wyjścia. 1. Napisanie podania do dyrektora szkoły, prosząc o zmianę orkiestry na chór 2. Chodzenie na chór i orkiestrę w tym samym czasie (prawdopodobnie też trzeba było pisać w tym wypadku podanie).
To chyba tyle z takich 'podstawowych' informacji o "popołudniowej" szkole muzycznej. Jeżeli ktoś po tym poście jest zainteresowany nauką w takiej szkole to wystarczy poszukać szkoły w swoim mieście, która oferuje naukę gry na instrumentach. Jeżeli ktoś jest z Łodzi to bardzo polecam Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia imienia Aleksandra Tansmana. Ma ona oddziały na Teofilowie (najlepsza szkoła :D), Widzewie, Retkinii oraz Dąbrowie.
Także to tyle na dzisiaj. Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieję, że ten post zachęcił kogoś do zastanowienia się nad decyzją podjęcia nauki w szkole muzycznej. Buźka!
środa, 28 lutego 2018
Zainteresowania
Hejka, z tej strony Nela. To już drugi post odkąd postanowiłam zacząć od początku na tym blogu. Jestem szczęśliwa, ponieważ pisanie znowu przynosi mi wiele radości. A dobrze jest robić coś, co sprawia przyjemność, prawda?
W dzisiejszym poście chciałabym poruszyć temat pasji/zainteresowań/hobby. Jak zwał, tak zwał, wszyscy wiedzą o co chodzi (mam nadzieję).
Osoby, które znają mnie w prywatnym życiu doskonale wiedzą, że od siedmiu lat uczęszczam do szkoły muzycznej w moim mieście. Od września 2017 chodzę do szkoły II stopnia. Ta zmiana wiązała się z tym, że musiałam opuścić poprzednią szkołę podstawową, ponieważ szkoła, do której teraz uczęszczam jest szkołą ogólnokształcącą.
Dla nie wtajemniczonych - szkoła ogólnokształcąca muzyczna to taka, gdzie ma się "normalne" lekcje (typu polski czy matematyka) oraz lekcje "typowo muzyczne" (między innymi instrument głowny-w moim przypadku to wiolonczela).
Moim zdaniem takie rozwiązanie jest bardzo wygodne (?), ponieważ jesteśmy cały czas w tym samym towarzystwie i tym samym budynku. Nauczyciele w takiej szkole od "normalnych" przedmiotów zdają sobie sprawę, że uczniowie mają też zajęcia po lekcjach, na które również muszą być przygotowani.
Mówiąc szczerze, w mojej szkole chyba bardziej przywiązują uwagę do tego, jak grasz na swoim instrumencie, niż do przedmiotów "normalnych".
W czasie lekcji czasami odbywają się również przedmioty muzyczne, takie jak: kształcenie słuchu, zasady muzyki, edycja nut oraz literatura muzyki. Oczywiście ja jestem dopiero w pierwszej klasie II stopnia i te lekcje będą się zmieniały w dalszych latach.
Wybaczcie, ale nie będę (przynajmniej w tym poście) rozpisywać się o każdym z przedmiotów "muzycznych" jakich się uczę.
Wracając... Oprócz muzyki bardzo lubię rysować. Kiedyś na moim blogu pojawiło się kilka postów z rysunkami. Oczywiście, nie były to najlepsze rysunki jakie kiedykolwiek stworzyłam, jednakże w tamtym momencie byłam z nich zadowolona.
Interesuję się również fotografią. Nie jest to może profesjonalne, ale bardzo lubię robić zdjęcia. W tym momencie wszystkie moje zdjęcia robię telefonem. Z bardzo wielu jestem zadowolona, aczkolwiek trafią się również takie, które nie są zadowalające.
Tutaj macie kilka moich autorskich zdjęć: (więcej zdjęć znajdziecie na moim instagamie - k0n3l_ciaa)
To chyba już na tyle w dzisiejszym poście. Mam nadzieję, że napiszecie o swoich zainteresowaniach chociaż w skrócie w komentarzu. Do następnego! Buźka!
W dzisiejszym poście chciałabym poruszyć temat pasji/zainteresowań/hobby. Jak zwał, tak zwał, wszyscy wiedzą o co chodzi (mam nadzieję).
Osoby, które znają mnie w prywatnym życiu doskonale wiedzą, że od siedmiu lat uczęszczam do szkoły muzycznej w moim mieście. Od września 2017 chodzę do szkoły II stopnia. Ta zmiana wiązała się z tym, że musiałam opuścić poprzednią szkołę podstawową, ponieważ szkoła, do której teraz uczęszczam jest szkołą ogólnokształcącą.
Dla nie wtajemniczonych - szkoła ogólnokształcąca muzyczna to taka, gdzie ma się "normalne" lekcje (typu polski czy matematyka) oraz lekcje "typowo muzyczne" (między innymi instrument głowny-w moim przypadku to wiolonczela).
Moim zdaniem takie rozwiązanie jest bardzo wygodne (?), ponieważ jesteśmy cały czas w tym samym towarzystwie i tym samym budynku. Nauczyciele w takiej szkole od "normalnych" przedmiotów zdają sobie sprawę, że uczniowie mają też zajęcia po lekcjach, na które również muszą być przygotowani.
Mówiąc szczerze, w mojej szkole chyba bardziej przywiązują uwagę do tego, jak grasz na swoim instrumencie, niż do przedmiotów "normalnych".
W czasie lekcji czasami odbywają się również przedmioty muzyczne, takie jak: kształcenie słuchu, zasady muzyki, edycja nut oraz literatura muzyki. Oczywiście ja jestem dopiero w pierwszej klasie II stopnia i te lekcje będą się zmieniały w dalszych latach.
Wybaczcie, ale nie będę (przynajmniej w tym poście) rozpisywać się o każdym z przedmiotów "muzycznych" jakich się uczę.
Wracając... Oprócz muzyki bardzo lubię rysować. Kiedyś na moim blogu pojawiło się kilka postów z rysunkami. Oczywiście, nie były to najlepsze rysunki jakie kiedykolwiek stworzyłam, jednakże w tamtym momencie byłam z nich zadowolona.
Interesuję się również fotografią. Nie jest to może profesjonalne, ale bardzo lubię robić zdjęcia. W tym momencie wszystkie moje zdjęcia robię telefonem. Z bardzo wielu jestem zadowolona, aczkolwiek trafią się również takie, które nie są zadowalające.
Tutaj macie kilka moich autorskich zdjęć: (więcej zdjęć znajdziecie na moim instagamie - k0n3l_ciaa)
![]() |
| ściana w moim pokoju |
![]() |
| widok z przystanku (zdjęcie przerabiane w aplikacji PicsArt) |
![]() |
| widok z okna na patio w mojej szkole |
![]() |
| ściana w mojej szkole |
To chyba już na tyle w dzisiejszym poście. Mam nadzieję, że napiszecie o swoich zainteresowaniach chociaż w skrócie w komentarzu. Do następnego! Buźka!
niedziela, 25 lutego 2018
Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany.
Hejka, z tej strony Nela. Miło mi was przywitać po tak długiej przerwie, Uznałam, że wrócę na bloga, ale zacznę tu od nowa. Zmiany są potrzebne w życiu, prawda? Moim zdaniem tak. Sama ostatnio zmieniłam kilka rzeczy w swoim życiu i absolutnie ich nie żałuje.
Blog się pewnie trochę zmieni. Wiadomo, jestem już starsza i interesują mnie inne rzeczy niż trzy lata temu, kiedy zakładałam tego bloga.
Mam świadomość, że już wiele razy obiecywałam, że posty będą pojawiały się regularnie i na obietnicach się skończyło. Jednakże teraz posty raczej będą pojawiały się częściej.
Jeszcze nie jestem pewna czy blog będzie o jednej tematyce, ale raczej nie, ponieważ jest wiele rzeczy w życiu o których można pisać.
Na ten moment bardzo wam dziękuję, za przeczytanie tego posta i do następnego!
Buźka :*
Blog się pewnie trochę zmieni. Wiadomo, jestem już starsza i interesują mnie inne rzeczy niż trzy lata temu, kiedy zakładałam tego bloga.
Mam świadomość, że już wiele razy obiecywałam, że posty będą pojawiały się regularnie i na obietnicach się skończyło. Jednakże teraz posty raczej będą pojawiały się częściej.
Jeszcze nie jestem pewna czy blog będzie o jednej tematyce, ale raczej nie, ponieważ jest wiele rzeczy w życiu o których można pisać.
Na ten moment bardzo wam dziękuję, za przeczytanie tego posta i do następnego!
Buźka :*
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)






