Hejka, z tej strony Nela. Chciałabym poruszyć temat a'propos szkoły muzycznej. Ten temat jest mi dość bliski, ponieważ sama uczęszczałam do takiej szkoły sześć lat. W moim mieście jest podział na szkoły "popołudniowe" i "ogólnokształcące. Nie jestem w stanie opisać każdej szkoły z danej "grupy", ale w dzisiejszym poście chciałabym się skupić na szkole tzw. "popołudniowej". Zachęcam do dalszego czytania.
Szkoła "popołudniowa" to bardzo dobre rozwiązanie dla osób, które już chodzą do "normalnej" szkoły. Ja szłam równolegle, czyli w szkole podstawowej byłam np. w pierwszej klasie i w szkole muzycznej byłam w pierwszej klasie. Aczkolwiek znam osoby, które nie szły tym trybem. W mojej klasie była dziewczynka, która jak byliśmy w pierwszej klasie była w ostatniej grupie przedszkola, ale też była dziewczyna rok starsza od nas wszystkich. Znam też dziewczynę, która zaczęła szkołę w wieku piętnastu lat, a skończyła ją mając lat dziewiętnaście.
Pewnie jesteście zdziwieni, czemu była w tej szkole cztery lata. Sprawa prezentuje się następująco. Idąc do szkoły pierwszego stopnia, jeżeli ma się 6-9/10 lat jest się w cyklu dziecięcym. Uczęszcza się wtedy do szkoły sześć lat. Przez pierwsze trzy lata ma się przedmioty takie jak kształcenie słuchu, rytmika i instrument główny. Następne trzy lata 'lista' przedmiotów ulega delikatniej zmianie, ponieważ ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny, orkiestrę/chór (w zależności od instrumentu głównego, na którym się gra) i fortepian dodatkowy (od piątej klasy).
Pewnie jesteście zadowoleni (?) nazwą "fortepian dodatkowy", bo na logikę, nie trzeba na niego chodzić. Po części to prawda, ponieważ grając na fortepianie od pierwszej klasy nie ma się tego przedmiotu. Natomiast wszyscy inni mają obowiązek uczęszczać na ten przedmiot, więc jest to "fortepian dodatkowy" ale dla wszystkich :)
Sprawa wygląda nieco inaczej kiedy przyjdzie się do szkoły w wieku 11-15/16 lat. Idzie się wtedy cyklem młodzieżowym, więc do szkoły uczęszcza się tylko cztery lata. Lista przedmiotów też wygląda inaczej. W pierwszym roku ma się tylko kształcenie słuchu i instrument główny. W drugiej klasie już jest więcej tych przedmiotów, bo ma się kształcenie słuchu, audycje muzyczne, instrument główny i orkiestrę/chór. W trzeciej klasie dochodzi ten wspaniały przedmiot o nazwie fortepian dodatkowy i te wszystkie przedmioty ma się już do zakończenia edukacji w szkole.
Ta szkoła ma wiele plusów, lecz jednym minusem jest to, że zajęcia są po południu oraz bardzo często w soboty. Ja miałam wielkie szczęście i przez prawie całą edukacje jeździłam do szkoły trzy razy w tygodniu. Podajże w trzeciej klasie jeździłam na zajęcia cztery razy w tygodniu, ale to i tak było mało w porównaniu do moich kolegów i koleżanek z klasy, którzy mieli zajęcia np. pięć razy w tygodniu.
Niestety zajęcia najczęściej zaczynają się w granicach godziny piętnastej, a potrafią się kończyć po dziewiętnastej. W soboty natomiast uczniowi takiej szkoły nie zawsze jest dane się wyspać, bo zajęcia mogą zaczynać się nawet o ósmej rano, a czasami kończyć się mogą około godziny czternastej.
Oczywiście jest podział na klasy w takiej szkole. Najczęściej przypada jedna klasa na "rocznik", ale sama byłam kiedyś w sytuacji, że pani podzieliła naszą klasę na IIIa i IIIb, ponieważ doszła do wniosku, że tak będzie nam łatwiej, z racji mniejszej liczebności klasy. W tym wypadku przez rok byliśmy podzieleni, ale idąc już do czwartej klasy znowu byliśmy jedną klasą i tak zostało, aż do momentu, kiedy tę szkołę skończyliśmy.
Całą klasą ma się tylko kształcenie słuchu i rytmikę/audycje muzyczne. Instrument główny i w późniejszych latach fortepian dodatkowy są lekcjami indywidualnymi. Orkiestra/chór jest dzielona ze względu, na instrumenty. W mojej szkole była orkiestra smyczkowa (w której grałam), orkiestra dęta oraz chór.
Osoby grające na instrumentach smyczkowych (skrzypce, altówka, wiolonczela, kontrabas) miały obowiązek uczęszczania na orkiestrę smyczkową. Analogicznie, osoby grające na instrumentach dętych (flet, klarnet, waltornia, trąbka, puzon, saksofon, obój, fagot) musiały chodzić na orkiestrę dętą. Reszta (fortepianiści, gitarzyści, akordeoniści) musiała chodzić na chór.
Oczywiście, była możliwość, aby osoby grające w którejś orkiestrze śpiewały w chórze. Istniały dwa wyjścia. 1. Napisanie podania do dyrektora szkoły, prosząc o zmianę orkiestry na chór 2. Chodzenie na chór i orkiestrę w tym samym czasie (prawdopodobnie też trzeba było pisać w tym wypadku podanie).
To chyba tyle z takich 'podstawowych' informacji o "popołudniowej" szkole muzycznej. Jeżeli ktoś po tym poście jest zainteresowany nauką w takiej szkole to wystarczy poszukać szkoły w swoim mieście, która oferuje naukę gry na instrumentach. Jeżeli ktoś jest z Łodzi to bardzo polecam Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia imienia Aleksandra Tansmana. Ma ona oddziały na Teofilowie (najlepsza szkoła :D), Widzewie, Retkinii oraz Dąbrowie.
Także to tyle na dzisiaj. Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieję, że ten post zachęcił kogoś do zastanowienia się nad decyzją podjęcia nauki w szkole muzycznej. Buźka!
Ale się rozpisałaś!😂❤
OdpowiedzUsuń